INTEGRALEK

INTEGRALEK - CZASOPISMO WYDAWANE PRZEZ TWK W SZCZECINIE


Droga Czytelniczko! Drogi Czytelniku!

Skoro tak się zdarzyło, że „Integralek” trafił do Twoich rąk, to z pewnością nie przypadek. Znajdź więc chwilę czasu, usiądź w swoim wygodnym fotelu (lub na kanapie), z filiżanką ulubionej kawy czy herbaty. Włącz spokojną, relaksacyjną muzykę, jeśli lubisz. I zajrzyj do „Integralka”. Popatrz, poczytaj, podumaj…
Pewnie jesteś już na emeryturze, a jeśli nie, to masz za sobą trudny bagaż doświadczeń związanych z chorobą. Może jesteś samotny i smutny. Bo dzieci i wnuki za granicą, albo nawet niedaleko, ale są tak bardzo zapracowani, że nie mają dla Ciebie czasu. Może nosisz w sercu żałobę po odejściu bliskiej osoby. Czujesz się niekomfortowo, bo brakuje Ci pieniędzy na wiele, czasami nawet na lekarstwa. Czujesz, że sił coraz mniej i trudno pogodzić Ci się z upływem czasu, z dolegliwościami wynikającymi z Twojej niepełnosprawności lub wieku. Jesteś smutny i często masz wszystkiego dość…
A może szukasz miejsca, w którym chciałbyś odkryć swoje talenty i realizować pasje, o których marzyłeś, ale kiedyś brakowało czasu, bo praca, dom, dzieci…
To właśnie dla Ciebie i dla Ciebie jest „Integralek”. Otwórz swoje szczelnie zamknięte okna, zaczerpnij świeżego powietrza i wyjdź z domu. Pójdź na spacer, zatrzymaj się, zobacz jak pięknie kwitną kwiaty na wiosnę.
Uśmiechnij się do nich, tak jak radzi Integralek. Albo wybierz któreś z zajęć w TWK, opisanych w „Integralku”. Pomyśl, jakie masz zainteresowania. Może czas się z nich ucieszyć? A może weźmiesz przykład z innych, tych, których życie bardzo doświadczyło, ale się nie załamali, tylko zamknęli jedne drzwi, a otworzyli inne. Jak Leszek Pawlewicz.
A może rozwiążesz Krzyżówkę Małgosi, upieczesz bułkę z przepisu Kasi, albo przypomnisz sobie śmieszne powiedzonka swoich dzieci czy wnuków, zapiszesz je i przekażesz do „Integralka”. Może zechcesz coś napisać:
wiersz, wspomnienia, anegdoty z życia. Próbuj i przynieś do TWK. Jest szansa, że ukażą się w następnym numerze.
Może lubisz fotografować i zaproponujesz jakieś zdjęcia do „Integralka”.
Może… zechcesz przychodzić na spotkania z Integralkiem, które odbywają się w poniedziałki o godz. 13, a po nich są też integracyjne działania grupy „Moje otwarte okno”.
…albo skontaktuj się z nami.
Wybierz co dla Ciebie najlepsze. Próbuj.

„Integralek” to gazetka wydana przez TWK w Szczecinie. Początkowo przygotowana tylko w wersji dla członków TWK, obecnie w wersji poszerzonej, w nakładzie 500 egzemplarzy, które podarowane będą innym organizacjom związanym z osobami chorymi i niepełnosprawnymi oraz wszystkim klubom seniora i różnym miejskim instytucjom. Została przygotowana przy udziale uczestników Warsztatów Arteterapii, które zaczęłam prowadzić w październiku 2018 roku. Dla dziennikarki i terapeutki oczywiste było, że wspólne przygotowywanie materiałów do gazetki oraz grupowe tworzenie ludzika Integralka z gliny, to pomysł nie tylko na aktywizację, ale także na poprawę psychicznej kondycji uczestników zajęć i wspólnych projektów.

Halina Pytel-Kapanowska

Oto ja. Integralek.
Ulepiony z gliny samoutwardzalnej i pomalowany farbami akrylowymi. Kształtowały mnie ręce uczestników Warsztatów Arteterapii, które odbywają się w siedzibie TWK przy ul. Wielkopolskiej w Szczecinie.

Jak to się zaczęło? Opowiem po kolei.
Zajęcia prowadzi Halinka, która twierdzi, że sztuka ma moc uzdrawiającą. To ona właściwie mnie wymyśliła, choć nie tylko… Już na pierwszym spotkaniu w październiku powiedziała o projekcie przygotowania takiej gazetki, w której można by poczytać o sobie i o innych, żeby lepiej się poznać. Zaproponowała tytuł „Integralek” i poprosiła, by wszystkie uczestniczki zajęć zastanowiły się jak powinien wyglądać Integralek ludzik, ulepiony później z gliny. Propozycji było sporo!…

A to miałem mieć zielone gałązki. A to drzewem miałem być; dębem, albo brzozą. Więcej już nie pamiętam. W końcu Halinka powiedziała, żebym był jak serce ogromne. I na to te wszystkie panie od razu się zgodziły. Grażynka pisakiem zaczęła rysować różne warianty mojej postaci. W końcu wyszło, że moim tułowiem będzie duże serce. To chyba powiedziała Halinka, a Grażynka dodała, żeby to duże serce przytulało drugie, mniejsze serce. A Joanna stwierdziła, że koniecznie muszę mieć porządne i solidne buty, żeby ziemi dobrze się trzymać i być fundamentem, dla wszystkich, którzy mnie kiedyś poznają i pokochają. Zgodnie stwierdziły, że te dwa serca mają ogarniać ramiona, najlepiej zielone jak gałęzie, bo przecież pomysł na mnie drzewo też był. No i stwierdziły, że mam mieć okrągłą głowę, żeby przypominać uśmiechnięty emotikon. Bożenka wymyśliła cylinder kominiarski na głowę, na szczęście oczywiście.
No i zaczęły mnie lepić z plasteliny i modeliny. Akurat do grupy dołączył wtedy Damian, jedyny facet w tym babskim gronie, więc dodał też coś od siebie: żebym miał duże uszy, by dobrze słuchać i duże niebieskie oczy.
Joanna przygotowała zielone buty, Asia czarny cylinder, a Halinka i Grażynka lepiły serca. I wszystkie wraz Damianem turlały i mieszały tę plastelinę i modelinę, bym od każdej jakąś cząsteczkę otrzymał. I tak powstałem jako plastelinowo-modelinowy prototyp. Taki śmiesznym trochę, z dużymi i bardzo odstającymi uszami.
Za tydzień zaczęło się lepienie z gliny samoutwardzalnej, by nie trzeba było wypalać mnie w piecu. Halinka kupiła całkiem spory kawałek: cały  kilogram. Najpierw to ona wyjęła glinę z opakowania, a później podzieliła na kawałki i podarowała każdej uczestniczce spotkania (Damiana akurat nie było, bo nad morze z siostrą wyjechał). I znów wszystkie zaczęły te kawałki gliny miętosić i miętosić, ogrzewać rękoma, formować. Najpierw mój tułów, czyli duże serce, później mniejsze serduszko i podstawę, czyli nogi w butach traperach rozstawione na lewo i prawo, żeby utrzymać mnie całego. No i głowę okrągłą mi ulepiły. Na szczęście wymyśliły, żeby zrobić mi szyję.
Dzięki temu stałem się ładniejszy i stabilniejszy. Któraś wymyśliła, by na szyi dokleić muszkę, bym był przystojniejszy. Nie powiem, bardzo mi się to spodobało. I to, że uszy ulepiły mi mniejsze niż wtedy z plasteliny. No i wymyśliły ramiona obejmujące moje dwa serca. Na kolejnych spotkaniach byłem dociskany, gładzony, klejony, w końcu malowany. Najpierw dużymi pędzlami, a później malutkimi pędzelkami z naturalnego włosia. Ich dotknięcia były bardzo miłe, na pewno je zapamiętam. Dosyć długo trwały te moje narodziny, dlatego też sam wybrałem datę swoich urodzin: 27 listopada 2018 roku. Kiedy to zakończyły moje malowanie i te muskania pędzelkami z włosia.
I jestem. Integralek, serce ogromne. Przytulam was wszystkich i życzę przyjemnej lektury pierwszego numeru „Integralka”. Dzielcie się swoimi wrażeniami.

Zapraszam do współpracy!

PONIŻEJ DARMOWE  EGZEMPLARZE
DO POBRANIA W FORMACIE PDF